Wyłanianie się świata osobowego nie zatrzymuje historii natury, lecz angażuje ją w historię człowieka, nie naginając jej jednak całkowicie do tej ostatniej. Mówimy niekiedy o „człowieku pierwotnym” tak, jakby był on zagrzebany na dnie wieków. Gdybyśmy posiedli żywą, wstrząsającą świadomość rzeczywistości osobowej, nasze pochodzenie wydawałoby się nam bliższe. Odgrywamy ziemską i moralną komedię, którą rządzą skrycie instynkty, interesy, potrzeby: to, co nazywa się „życiem ducha”, zużywa znaczną część swych sił na opuszczenie przed tymi nieznanymi aktorami kurtyny usprawiedliwień i prestiżu. Materializm ma częściowo rację, gdy jest historyczny i usytuowany w czasie: nie w odniesieniu do absolutu wartości, ale na obecnym etapie ludzkości, i dla wielkiej liczby ludzi, poza indywidualnym, zawsze możliwym nawróceniem (oto trzy warunki ograniczające), nasza sytuacja biologiczna i ekonomiczna rządzi jeszcze brutalnie naszymi zachowaniami. Od dawna, bez wątpienia odkąd człowiek jest człowiekiem, wiele jednostek i masowych ruchów zrzuca te okowy: sam bądź wspólnie z innymi, człowiek osiąga skokiem szczyt człowieczeństwa, zanim zaczął krok za krokiem zbliżać się do niego. Ale świat osobowy istnieje dotychczas tylko w postaci indywidualnych czy kolektywnych wysp, obietnic realizacji. Stopniowe zdobywanie go to historia człowieka,
Leave a reply